Drożdżowe rogale krok po kroku.

Wpadłam na pomysł, że najlepszym sposobem spędzenia sobotniego poranka będzie wyprawa na drugi koniec Warszawy po jakieś niezwykle-ważne-zakupy-bez-których-nie-mogę-żyć. Oczywiście autobusem. Po drodze okazało się, że to nie jeden autobus ale dwa. Ten drugi niemal całą trasę jechał przez szczere pola, na których co jakieś 200 metrów zlokalizowany był przystanek (dla kogo? krów? rolników? miłośników agroturystyki?). Kiedy autobus wypluł mnie na jednym z nich, okazało się, że warunki pogodowe uległy diametralnej zmianie, a ja znalazłam się na planie filmu Twister. Po koszmarnych dwóch godzinach wróciłam do domu mokra i przewiana, z fryzurą a'la młody Michael Jackson. Nie wiem jaki związek z tą historią mają drożdżowe rogale. Po prostu poprawiły mi humor. Myśl o odchudzaniu zostawiłam chwilowo w szczerym polu, na trasie autobusu linii trzystacośtam.



porcje: 10 - 12 sztuk
czas: 3 godziny


  • 3 szklanki mąki pszennej
  • 200 ml letniego mleka
  • 30g świeżych drożdży
  • 2 jajka, żółtka oddzielone od białek
  • 1/2 szklanki cukru
  • 100 g roztopionego masła 
  • pół łyżeczki soli


  1. Rozetrzyj drożdże z łyżką cukru i mlekiem. Odstaw na 20-30 minut, poczekaj aż rozczyn zacznie 'pracować' (widoczne bąbelki na powierzchni).
  2.  Mąkę wymieszaj z resztą cukru i solą. Dodaj rozczyn drożdżowy oraz oddzielone żółtka jaj (białka zostaw na później). Wymieszaj ciasto (najlepiej za pomocą noża) i dodaj połowę masła (50 g). Wyrabiaj ciasto rękoma na wysypanej mąką stolnicy przez ok. 10 minut (aż ciasto będzie elastyczne i miękkie w dotyku). Przykryj czystą ściereczką i postaw w ciepłym miejscu na 1 - 2 godziny, do urośnięcia.
  3. Gdy ciasto wyrośnie odgazuj je uderzając w nie pięścią. Przełóż na stolnicę i rozwałkuj na prostokąt o grubości ok. 1 cm. 
  4. Pokrój ciasto w trójkąty i zwijaj w rogaliki (patrz zdjęcia poniżej). Wierzch rogalików smaruj rozbełtanym białkiem.
  5. Piecz w 180 stopniach przez około 35 minut, aż rogaliki ładnie się zarumienią. 


Idealne z kawą i dżemem, chociaż moja współlokatorka o dziwnych zwyczajach kulinarnych, o których więcej innym razem twierdzi, że "filling" z masła orzechowego też jest ok. Ja zostałam przy przetworach z wiśni.




1 komentarz:

  1. no , bardzo apetyczne. Powidla sliwkowe bylyby najlepsze. Mniam.
    A tak BTW... Zdjecie nr 6 robilas trzymajac aparat w zebach??? Respect!!! :D

    OdpowiedzUsuń